Dorobkiem naszej cywilizacji jest pokój, wzajemna tolerancja, poszanowanie i... cieszenie się urokami życia. Gdzie tutaj miejsce na walkę i na cierpienie?
A gdyby tak ludzie więcej dawali niż kupowali? Gdyby zaprzeczyli wszechwładzy rynku? Gdyby wszyscy pomagali komuś i nie wstydzili się korzystać z pomocy? Śmiała, piękna, królewska wizja.
Historia pojmania i egzekucji Jezusa mówi więc tak samo wiele o mroku, w którym znalazło się zniewolone ludzkie serce, jak o ciemności, która ogarnęła instytucje państwowe i religijne. Mówi o niesprawiedliwości, wyzysku i brudnych postępkach...
Wiemy doskonale, że Bóg nie potrzebuje naszych pieniędzy. A jednak Stary Testament naucza, że posłuszeństwo w kwestii rozporządzania finansami jest praktycznym wyrazem uwielbienia i czci wobec Boga.
Mówiąc „syndrom Judasza” myślę o postawie, która nie dotyczy zdrady. Dotyczy pieniędzy. W Ewangelii znajdujemy opis uroczystej kolacji, podczas której pewna kobieta szarpnęła się na niezły gest.